Arakh
Aktualna ranga:
Adept
Data urodzenia:
7 BBY
Data wstąpienia:
18 ABY
Gatunek:
Człowiek / Twi’lek
Wzrost:
1830 mm
Kolor włosów:
ciemnobrązowe
Kolor oczu:
ciemnobrązowe

Biografia

Przed przyjęciem do Bractwa Sithów

Arakh urodził się na Coruscant w rodzinie naukowców, traktowanych przez Imperium jako „raczej pożyteczne” istoty. Nie wyłamując się z rodzinnej tradycji, po ukończeniu studiów począł sam prowadzić przeróżne badania naukowe. Inżynieria katodowa, mechanika nieba, nawigacja oraz biotechnologia – oto dziedziny, w których Arakh miał zamiar się spełnić.

Plan ten został jednak zakłócony przez pomoc, jaką pod wpływem impulsu udzielił na mało uczęszczanej uliczce Coruscant (niedaleko swej kwatery) pewnej poważnie rannej istocie, która okazała się Mandalorianinem. Arakh, zaciągnąwszy nieszczęśnika do swego laboratorium, po wielogodzinnym wysiłku zdołał uratować mu życie. Nie spodziewał się jednak najścia przez dwóch innych Mandalorian, najwyraźniej szukających swego brata i gotowych zabić w jego obronie…

Arakh poradził sobie z napastnikami przy pomocy własnego urządzenia, jakim był granat elektrorażący – będąc na muszce rozsierdzonych, zakutych w zbroje osobników, delikatnie i niepostrzeżenie odpiął od pasa i upuścił na ziemię swój wynalazek, wcześniej prędko chwytając się uziemionej rury na ścianie obok… Po otrząśnięciu się i opanowaniu swej żądzy krwi, Mandalorianie pociągnęli młodego naukowca za język. Ustalili na podstawie usłyszanej od niego opowieści, iż płynie w nim mandaloriańska krew, zaś jednym z jego przodków – bądź osobą, jaka była w bliskim otoczeniu jego przodków tysiące lat temu – prawdopodobnie był sam Demagol… Arakh imię to znał już wcześniej z najstarszego, ledwo czytelnego dokumentu-depeszy, jaki odnalazł w rodzinnym archiwum, nie miał jednak zielonego pojęcia o tym, kim ów Demagol był. Gdy się dowiedział… Był przerażony i zafascynowany zarazem. Jednocześnie zrozumiał, dlaczego nikt w rodzinie nie chciał mu wyjawić, kim był i czym się trudnił ów osobnik… Jakiś czas później Arakh dotarł do prac Demagola, które zaczął wnikliwie studiować. Wkrótce potem począł nazywać w myślach wyklętego mandaloriańskiego naukowca „mistrzem”…

Po pewnym czasie Arakh postanowił dołączyć do Mandalorian. Mand’alor nie ułatwił mu jednak tego zadania – młody i zupełnie nieobeznany w walce naukowiec-adept musiał znaleźć i żywcem ująć niedoszłego mordercę wojownika, którego uprzednio zdołał uratować. Nie koniec na tym – po ujęciu przyszedł czas na stoczenie ze zbirem walki na śmierć i życie, bez użycia miotaczy czy ekwipunku, jaki Mandalorianie zwykli byli nosić na karwaszach. Arakh z wielkim trudem przeszedł inicjację – nie był ani łowcą nagród, ani wojownikiem; atakowanie nigdy nie było jego pasją, nie przechodził też nigdy żadnych szkoleń czy treningów… Nie zajmował się walką, nie licząc swojej wyjątkowej skoczności oraz owego nieszczęsnego granatu elektrorażącego, który miał mu służyć do samoobrony w odwiedzanych czasem ciemnych zaułkach Coruscant… Postawiony na arenie naukowiec musiał prędko wymyślić, jak nie zginąć i jednocześnie pozbawić życia przeciwnika, który chciał rozpruć mu gardło gołymi rękoma… Zbir został przez niego w końcu przygwożdżony do ziemi i uduszony przy pomocy swoich własnych pasków od (pustej już) kabury, Arakh zaś – w ramach nagrody przyznanej mu przez ukontentowanego Mand’alora – przejął jego stary pancerz i przekuł go w nowy.

Bycie łowcą nagród (po paru szkoleniach) okazało się doskonałym sposobem zdobywania funduszy na badania naukowe, jednak zadania powierzane młodemu, „przygarniętemu” przez klan Ordo Mandalorianinowi nie były zwykłymi zleceniami. Arakh, przy pomocy wymyślnych technik przez siebie skonstruowanych lub wyczytanych w starych pismach Taungów, wydobywał z pojmanych cenne dla Mando (i nie tylko) informacje lub też w mniej lub bardziej wyrafinowany sposób uśmiercał ich. Nie dlatego, iż był zimnokrwistym mordercą – powierzano mu tak trudne zadania właśnie dlatego, iż zimnokrwistym mordercą nie był. Niezwykła moralność, aby nie powiedzieć – dostojność, godność, honorowość i lojalność… Arakh sprawdzał się w roli tego, kto stawał się dla skazańca pośrednikiem między światem fizycznym a niefizycznym. Między innymi dlatego jego czarna zbroja, utrzymana w nienagannym (jak na Mandalorianina) stanie, nosiła na sobie wyobrażenie ludzkiego szkieletu.

Niewola

Arakh, po pozostaniu Mando, nie zaniechał swych badań i eksperymentów. Wręcz przeciwnie dzięki nim był zdolny uratować życie swym braciom i siostrom, jeśli zaszłaby taka potrzeba. Czy zaś byłyby zdolne uratować samego Arakha? Poprzez wyjątkowo nieszczęśliwy zbieg okoliczności – śmierć partnera w trakcie wykonywania misji na jednym z poimperialnych, należących do potężnej, huttyjskiej mafii gwiezdnych niszczycieli – Mandalorianin wpadł. Został na wiele tygodni wtrącony do pokładowego więzienia. Wiele tygodni, w czasie których wyniszczono go fizycznie i psychicznie, nie pozwalając mu jednak umrzeć. Nie wcześniej, niż wyjawi wszystko, co wie o łańcuchu dowodzenia diaspory Mandalorian. Tylko wtedy odpowiednia komórka organizacji będzie w stanie dobrać się do Mand’alora oraz cennych zasobów beskaru. Tylko wtedy rozkaz o prędkiej egzekucji permanentnie przykutego kilkoma łańcuchami do zimnej ściany więźnia będzie mógł być podpisany.

Arakh powiedział wszystko, co wiedział, a że nie wiedział, gdzie w tamtym czasie należałoby szukać Mand’alora, nie usatysfakcjonowało to jego oprawców. Kolejne próby wymuszenia zeznań okazały się bezowocne, więc rozkaz nakazujący zabicie mężczyzny został w końcu podpisany. Udręczony Arakh przez następne dni w ciszy celi żegnał się ze światem; robił sobie przy tym przykre wyrzuty, iż gdyby nie został Mando, być może tak marnie by nie skończył…

Mandalorianie jednak nie pozostawiają swych braci samych sobie. Skomplikowana misja pozwoliła na kilka dni przed wykonaniem wyroku odbić ledwo żywego, wyniszczonego Arakha. Wieloetapowa podróż przez nadprzestrzeń, mająca zmylić ewentualny pościg, zakończyła się powrotem na Mandalorę.

Arakh dochodził do siebie przez dłuższy czas, jednak – jak się dowiedział – jego rekonwalescencja przebiegła znacznie lepiej i szybciej, niż można było się tego spodziewać. Zaczęły się również dziać dziwne rzeczy – kichający dotąd z byle powodu naukowiec, teraz jakże bardziej podatny na infekcje, wydobywał się z nich zupełnie sam po zaledwie kilkuminutowej, rozluźniającej medytacji; po wznowieniu prac w laboratorium kilkakrotnie zdarzyło mu się również przemieścić kilka lamp próżniowych na odległość – bynajmniej nie przy pomocy zawirowań powietrza czy przeciągów… Do tego pomieszczenia, w jakich przebywał, stały się jakby inne – Arakh natychmiast wyczuwał atmosferę danego miejsca – złość, niemoc, radość… Po pewnym czasie zorientował się, że to samo zaczyna odczuwać w bezpośredniej bliskości konkretnych osób. Początkowo Mando wmawiał sobie, że to szok i przeczulenie powstałe na skutek traumy po uwięzieniu i dręczeniu, jednak wszystkie owe „dziwne rzeczy” wcale nie chciały ustąpić – wręcz przeciwnie, nasilały się, jednak nie w sposób niekontrolowany – Arakh miał wrażenie, że zaczął mimowolnie zyskiwać nad tym wszystkim jakiś szczególny rodzaj panowania.  Do tego zaczął sobie również zdawać sprawę z tego, co czuł za każdym razem, kiedy w imię sprawiedliwości wymierzał kary ostateczne… Sprawiało mu to przyjemność – nie fizyczną, nie zwierzęco-prymitywną, ale wyjątkowo głęboką, duchową, jakby przejście zabijanego ze świata fizycznego do niebytu przepełniało go podświadomym, rozgrzewającym, radosnym uczuciem, euforią, która nasycała go od wewnątrz i niemalże uzależniała.

Egzekucja

Mandalorianin przez długi czas szukał czegoś, co pomoże mu wyjaśnić wszystkie te zjawiska. Wertując stare materiały i ślęcząc godzinami w archiwach, doszedł w końcu do wniosku, iż wszystkie te przedziwne dla niego odczucia muszą mieć jakiś związek z Mocą. Arakh miał trochę niepokojące go uczucie, że źródeł tego, czego tyle razy doświadczał, należy szukać u istot owianych głęboką, groźną tajemnicą –Sithów…

W końcu podjął decyzję – czas coś z tym zrobić raz na zawsze. Planetę na mapie można ukryć, mapy mogą perfidnie oszukać swych czytaczy, ale prawa mechaniki nieba nigdy nie oszukają nikogo… Po wytypowaniu kilku systemów planetarnych i po kolei ich eliminowaniu w następujących jedna po drugiej iteracjach obliczeniowych jednego z superkomputerów na Mandalorze, Arakh odnalazł wreszcie najbardziej prawdopodobnego kandydata ma tajemniczą Korriban. Był jednak pewien problem – jak się tam dostać przy braku własnego statku?… Jak w ogóle stwierdzić, czy w wytypowanym przez prawa grawitacji miejscu na pewno znajduje się poszukiwana planeta?… Naukowiec był w kropce. Wiedział, że Sithowie z pewnością wyjątkowo zażarcie bronią swych tajemnic, i dobranie się do nich wcale nie będzie łatwe. Należało zadziałać w sposób całkowicie dla nich nieprzewidywalny… Tylko jak? Nieoczekiwanie z pomocą przyszła Arakhowi jego mandaloriańska profesja.

Wywiadowcza komórka Mando działająca na Coruscant doniosła, iż odnotowane niedawno wyjątkowo brutalne morderstwa kilku Mandalorian zostały najprawdopodobniej dokonane przez kogoś posługującego się Mocą dla zabawy bądź treningu. Poszlaki wskazywały, iż może to być to młody, sithyjski adept. Arakh podjął się zadania odnalezienia i uśmiercenia zwyrodnialca. Nie było to łatwe zadanie – grając znudzoną życiem Mando-ciamajdę szukającą pocieszenia w drinach serwowanych w szemranych kantynach Coruscant, naukowiec-egzekutor w końcu przyciągnął do siebie rzezimieszka, który prędko wpadł w pułapkę i został pojmany. Arakh szybko zorientował się, że jego ofiara wcale nie jest Sithem – żaden Sith nie pozwoliłby się tak łatwo złapać, nie zachowywałby się również w sposób tak bestialski… Gagatek zapewne nie był niczym więcej, niż marnym Mrocznym Jedi. Szkoda. Dotychczasowy plan ściągnięcia na siebie uwagi Sithów wziął w łeb. Wykorzystując watahę wygłodniałych strilli oraz swoje raczkujące dopiero zdolności w Mocy, Arakh rozprawił się ze skazańcem na dobre. Nie zdawał sobie sprawy, że akurat ta egzekucja wywołała zakłócenie Mocy i że zostało ono odebrane…

Inicjacja

Arakh wciąż nie wiedział, jak dotrzeć do Sithów. Głowił się nad tym problemem już od tygodni. Relaksem dla Mandalorianina był pewien aromatyczny, ciepły, ziołowy napój, pijany często w kantynach rodzinnej Coruscant. Kościany Mando nie sądził, że to właśnie w jednym z takich miejsc jego problem rozwiąże się niejako sam…

W czasie pobytu w jednej z coruscantyjskich kantyn, do Mandalorianina podeszły trzy zakapturzone postacie. Zaproponowały mu interes, który – jak sądzą – rozwiąże pewne bardzo ważne dla niego zagadnienie. Arakh, ostrożny acz zaciekawiony, spokojnie dopił napój i, rzuciwszy barmanowi dwa kredyty, wyszedł z nieznajomymi. Nie zdołali jednak odejść daleko…

Arakh ocknął się w ładowni statku. Uwięziony przez jakąś niedającą się bliżej określić siłę, której źródłem była stojąca naprzeciwko więźnia jedna z zakapturzonych postaci, został poddany okrutnemu testowi, który doprowadził go dosłownie na skraj życia i śmierci. Nie zginął jednak. Druga zakapturzona postać odebrała mu przytomność.

Ord Mantell. Nazwa niewiele Arakhowi mówiła, jednak następna opowieść zakapturzonego wyjaśniła mu już wszystko. Najbardziej nieoczekiwaną rzeczą były jednak przeprosiny. To, jak potraktowano Mandalorianina przed przywiezieniem na ów Ord Mantell, wcale nie było próbą zabójstwa – był to jeden z testów. Arakh nie przeszedł go śpiewająco, nie nawalił też jednak – jak niewytrenowaną w Mocy istotę poradził sobie w miarę porządnie.

Po wielu testach rozpoznawania, koncentracji, kontroli i retrospektywnych, mimowolnych wizjach badających okoliczności odkrywania Mocy, jej właściwości i żądań wobec niej Arakh został sklasyfikowany przez Sithów jako „raczej interesujący” przypadek, „choć Mandalorianin”. Przez cały pobyt na Ord Mantell zakłócano łączność jego hełmu ze światem zewnętrznym, nie oddano mu również jego karwaszy i broni – uczyniono to dopiero na koniec wszystkich testów, z zastrzeżeniem, iż gdyby była to broń z ostrzami świetlnymi, jej powrót do właściciela nie byłby taki prosty. Mando dostał upragnione pozwolenie na dotarcie na tajemniczą Korriban…

Po wstąpieniu do Bractwa Sithów

Po przybyciu na sithyjskie włości, mimo początkowej nieufności i niechęci, Arakh nie został ani wypatroszony, ani nabity na pal, ani przemieniony w nieumarłego, mógł za to – co prawda wśród mnóstwa podejrzliwych spojrzeń – w końcu, jako oficjalny Nowicjusz, przekroczyć bramy Akademii, by poznać odpowiedzi na dręczące go pytania.

Wkrótce dobrze rokujący mandaloriański Sith (nie licząc małej wpadki przy alkoholu w klubie Terentatek) został przez miłościwie panującego Mrocznego Lorda przydzielony do Inkwizycji, tam zaś – do filaru Widzących. Arakh wciąż obawiał się nieco wizji i głębszego wnikania w delikatną tkankę Mocy, jednak strach ten malał wraz z rośnięciem w siłę i w wiedzę, jak z owej Mocy korzystać…

Problemem Arakha było wciąż uznawanie zwierzchnictwa Mand’alora – sługa dwóch panów jest zaś zdrajcą, nie sługą… Nie chcąc sprzeniewierzyć się Mand’alorowi, w trakcie wizyty Kanclerza Bractwa na Ziost nie klęknął przed nim, witając Lorda jedynie ukłonem. Spotkała go za to okrutna kara. Lord Kanclerz zadręczył w Mocy młodego Akolitę, uwalniając prześladujące go od tamtej pory demony – duchy zabitych skazańców chcące odegrać się na swym oprawcy…

W trakcie kolejnych działań Inkwizycji Arakh (nowo mianowany Mistyk Sithów), raz lepiej, raz gorzej radzący sobie z dręczycielami, miał okazję wcielić się w dathomiriańskiego strażnika w celu spenetrowania (wraz z innymi Sithami) willi rodu Aldech w poszukiwaniu wskazówki mogącej pomóc dotrzeć do poszukiwanego przez Bractwo artefaktu. Po schwytaniu podejrzanego mogącego posiadać informacje o poszukiwanym obiekcie, mandaloriański Sith brał czynny udział w jego nader niehumanitarnym przesłuchiwaniu.

Razem z Siostrą Zuni, Bratem Shshim i Bratem Zią odbył ekspedycję na Dathomirę, skąd – po wymknięciu się z nieudolnej zasadzki imitatorek Sióstr Nocy oraz ataku wściekłego rancora – wziął w niewolę trzy sługi: Coda, Mriego i Kiffa, odpowiednio ras Codru-Ji (z amputowanymi dolnymi rękoma), Mirialanina i Kiffara. Cała trójka, utrzymywana przez Mistyka, wypełnia jego polecenia i asystuje przy przeprowadzanych badaniach, eksperymentach, przesłuchaniach i torturach.

W czasie ekspedycji na Endor, wraz z Braćmi Shshim, Vrookiem i Simenem, pobiera próbki czułych na Moc roślin, które następnie intensywnie uprawia w stosownych laboratoriach na Krayiss II. Rośliny, wspomagające przepływ Mocy i ją koncentrujące, ułatwiają medytację oraz umożliwiają niepostrzeżone rozsianie źródeł Ciemnej Strony Mocy w innych światach planetarnych. W czasie wyprawy zginęli Nowicjusze Vrook i Simen, Shshi zaś zdobył swój miecz świetlny.

Chcąc rozwiązać swoje problemy z nawiedzającymi go demonami, Arakh konstruuje mocarne urządzenie wspomagające medytację, jednak jest ono tylko skuteczne jedynie na krótką metę; aby pozbyć się dręczycieli, konieczny jest wybór – albo Mandalorianie, albo Sithowie… Arakh kradnie miecz świetlny z zasobów Inkwizycji i udaje się na Mandalorę, gdzie wypowiada dotychczasowemu wodzowi posłuszeństwo i (za jego aprobatą) ucina głowy kilku swoim dotychczasowym wrogom. Eliminuje również Mandalorianina, wynajmowanego przez ród Aldech w celu poszukiwania cennych sithyjskich artefaktów. Po powrocie na Ziost Arakha czekał gniew Wielkiego Inkwizytora – niewiele brakowało do wyprowadzenia skazanego zaocznie za zdradę Mistyka Sithów na plac egzekucyjny za Cytadelą… Lordowie jednak, z Mrocznym Lordem na czele, uznali determinację i lojalność Mandalorianina, zaś Lord Kanclerz łaskawie uwolnił go od prześladujących go demonów.

Arakh, mogąc wreszcie bez przeszkód zagłębiać się w stan medytacyjny, kończy badania nad sztucznymi, stworzonymi z pomocą Mocy pod niego kryształami i w zaciszu laboratorium tworzy swój podwójny miecz świetlny. Okazjonalnie przeprowadza przesłuchania, tortury i egzekucje na Ziost, większość czasu poświęca na badania, eksperymenty i medytacje w swojej siedzibie na Krayiss II.

W trakcie przeprowadzania misji związanych z badaniem zagrożenia ze strony grupy nazywającej siebie Zapomnianymi Jedi, w celu uniknięcia rozpoznania, używa nabytych umiejętności z zakresu rytuałów mutacji, zmieniając formę w czerwonoskórego Twi’leka. Mutacja może zostać odwrócona, jeśli zajdzie taka potrzeba. W trakcie masakry Zapomnianych Jedi na planecie Nethea udaje mu się zachować niewielki fragment ich sacrum, Drzewa Mocy, które z sukcesem uprawia w jednym z laboratoriów.

Wygląd

Jako Twi'lek

Szczupły, lethański samiec Twi’leka o niedużych guzach na głowie i dwóch długich, mięsistych lekku, potrafiących zwijać się na wzór macek (efekt rytuały mutacji). Zęby ludzkie, ostre jedynie górne i dolne kły. Intensywnie żółte oczy.

Medytując, Arakh przywdziewa zazwyczaj białe, zwiewne szaty; w trakcie wizyt oficjalnych nosi czarny mundur skrojony na wzór imperialny, często z czerwoną, inkwizycyjną peleryną. Utrzymuje również swoją mandaloriańską zbroję, uzupełnioną o zazębiające się płyty ochraniające głowoogony.

Jako Człowiek

Osobnik szczupły, niezbyt umięśniony, z długimi do łokci, ciemnobrązowymi włosami, krótką brodą i ciemnymi, świdrującymi oczami. Ubranie, które nosi pod zbroją, powiększa jego posturę. Klasyczna zbroja mandaloriańska koloru czarnego z imitacją ludzkiego szkieletu na niej, hełm z czerwonym wizjerem typu katowskiego. Szeroki, skórzany pas, materiałowa kama (myśliwska półspódnica), wysokie, mocno opancerzone buty, biała peleryna. Przy pasie prosty miotacz własnej konstrukcji (oparty o specjalną odmianę lampy katodowej – klistronu), beskad (nóż) do patroszenia, manierka oraz (okazjonalnie) zestaw probówek na krew ofiar (do badań) i futerał na ogromną strzykawkę. Karwasze wyposażone w (zależnie od okazji) w wyrzutnię rakiet, nóż do rozrywania lub orbitoklasty.

Charakter

Arakh ma wiele cech, które zakwalifikowałyby go jako szalonego naukowca. Nie boi się zadawać cierpienia, choć brzydzi się cierpieniem dla czczej zabawy. Jest honorowy, przyjacielski i dobroduszny, często się śmieje (choć czasem upiornie). Zachowuje się godnie i lojalnie, ale przy tym potrafi w nader wyrafinowany sposób uwolnić skrywane głęboko okrucieństwo i brak litości, jeśli tylko uzna, że jest to uzasadnione. Cierpienie zadaje z pewną dozą ciekawości. Lubi eksperymentować na wielu polach nauki i techniki (i nie tylko). Łatwo się przejmuje różnymi rzeczami (również żartami i złośliwościami), co sprawia, że silnie wyraża swoje emocje, czasem z wyjątkowo marnym skutkiem dla adwersarza. Po przebytej niewoli czasem przejawia objawy stresu pourazowego. Dawniej zobaczyć Arakha bez zbroi można niezmiernie rzadko  – zwykle na początku lub pod koniec dnia (czasem również, gdy jest poważnie chory). Nosi wtedy tradycyjne, materiałowe, lekkie ubranie mandaloriańskie (coraz częściej również wzbogacane o szczegóły sithyjskie).

Umiejętności

Umiejętności Mocy

Wiele umiejętności Mocy Arakh przejawiał już wcześniej, choć początkowo wcale się takimi nie wydawały. Instynktowna nawigacja, koncentracja, wyostrzenie zmysłów… Inne umiejętności dały o sobie znać w trakcie lub tuż po niesławnym pobycie Arakha w imperialnym więzieniu – siła woli, medytacja… Wreszcie takie cechy, jak wyostrzone postrzeganie otoczenia, dalekie skoki (Arakh w trakcie zleceń „w terenie” często wykorzystywał swoją skoczność, którą dotąd tłumaczył praktycznie tylko i wyłącznie swoją posturą), wyczuwanie Mocy czy pomocne przy leczeniu innych wyczuwanie życia. Arakh potrafi również przeprowadzać złożone rytuały mutacji, jednak jest jeszcze zbyt słaby, by podołać rytuałowi przeniesienia duszy.

Umiejętności walki mieczem świetlnym

Jak niemal każdy Mandalorianin, również Arakh poznał podstawy walki mieczem świetlnym. Do przybycia na Korriban nie było mu jednak dane walczyć świetlną bronią… Po utworzeniu w siedzibie Widzących Inkwizycji na Krayiss II swojego (kolejnego już) laboratorium postanowił stworzyć swój własny, eksperymentalny miecz świetlny. Nadmiar stworzonych kryształów umożliwił skonstruowanie dwóch egzemplarzy, łączony w miecz podwójny. Arakh dąży do coraz lepszego opanowania form Makashi, Jar'kai i Djem So.

Inne umiejętności

Arakh mimowolnie wykazuje zdolność postrzegania informacji, zdarzeń i osób jako barwy bądź zapachy. Uwielbiają go strille, tooki i koty lothalskie.

Spis treści

This site is not endorsed by Lucasfilm Ltd. or Disney and is intended for entertainment and information purposes only. The official Star Wars site can be found at www.starwars.com. Star Wars, the Star Wars logo, all names and pictures of Star Wars characters, vehicles and any other Star Wars related items are registered trademarks and/or copyrights of Lucasfilm Ltd., or their respective trademark and copyright holders.

All original content of this site, both graphical and textual, is the intellectual property of Brotherhood of the Sith – unless otherwise indicated.